Sprawa dotyczy naduzycia seksualnego i jak sobie z tym poradzic psychologicznie i dlatego prosze o porade wlasnie na tym forum. Wszystko wydarzylo sie w ostatnim tygodniu ale dreczy mnie do dzis. Jestesmy mlodym malzenstwem bez dzieci z zaledwie polrocznym starzem ale znamy sie ponad 2 lata. Moj maz ma lekiego fiola na punkcie seksu ale dotad wszystko bylo w normie, no w kazdym razie do zaakceptowania. Urozmaicalismy sobie zycie w rozny sposobi raz bylo lepiej raz gorzej ale nie tak zle. Problem wynika w zasadzie z jednego - nie lubie robic mu loda. Rakiete owszem ale branie do ust jego czlonka mnie jakos odrzuca. On nie bardzo rozumie dlaczego i wypytuje mnie caly czas a ja po prostu nie wiem dlaczego. Czasami po pijaku nawet nie mam oporow ale ze nie pije to zdarza mi sie rzadko, ze najdzie mnie ochota na loda. Tydzien temu zdarzylo sie cos co zachwialo naszym malzenstem. Zeby przyblizyc problem napisze troche na wstepie. Czasami robimy cos ze soba co widzielismy wczesniej na przyklad na jakims filmie. Po obejrzeniu '9 i pol tygodnia' polewalismy sie sokiem i potem lizalismy ten sok ze skory, albo on smarowal mi pepek drzemem a potem wylizywal - nawet fajne uczucie choc nie wylizywal do konca i potem troche nasze brzuchy sie kleily. Ale to szczegol. No i wlasnie poprzedniej soboty jak wrocilismy z kanjpy i on byl troche na muszce a ja nie to stalo sie to glupie zdarzenie. Ja juz lezalam w lozku a on poszedl do kuchni i wrocil z murzynkiem na czlonku. Murzynek to taka kremowka na wafelku oblana czekolada. Tlumacze dla tych co moze mysle, ze murzynek to jakies czarne dziecko. On zdjal ten wafelek i nasadzil sobie tego murzynka na czlonka i podszedl do mnie prowokujaco i stanal przy lozku. Ja akurat zupelnie nie mialam ochoty na seks szczegolnie ze jak on jest pod muszka to wszystko trwa kilka sekund i tylko jemu dobrze. Oczywiscie, wyczulam dobrze jego aluzje ale o lodzie nie moglo byc mowy. Wiec zdjelam mu tego murzynka z czlonka i rozplaszczylam na jego brzuchu. Tak niby zartem i smiejac sie bo nie chcialam go urazic ale on sie wsciekl. No moze nie tak calkiem ale polozyl sie ostentacyjnie na lozku z tym rozmazanym murzynkiem na brzuchu i pokremowanym czlonkiem i tak lezal nieprzykryty i nadasany jak nie wiem co. A ja nic i udalam, ze ide spac i tyle tego bylo. Rano cale lozko bylo ubabrane tym murzynkiem bo on sie oczywiscie nie poszedl umyc tylko jak mowil czekal na moja akcje i reakcje. No to sobie czekal. Ale ja nie bede robila loda pijanemu facetowi nawet jezeli jest moim mezem.W poniedzialek sprawa sie pogorszyla bo okazalo sie, ze po tym murzynku on dostal jakiejsc infeksji wewnetrznej. Bardzo go bolalo jak sikal i nawyzywal na caly swiat, ze pewnie dostal salmonelli i ze wszystko przez mnie. Powiedzialam, ze zamiast narzekac na caly swiat niech lepiej pojdzie do lekarza ale on nawet slyszec nie chcial. Troche zreszta go rozumiem no bo jak mialby powiedziec o tym murzynku? Cala przychodnia by sie potem z niego smiala a i po miescie moglo by sie rozniesc.We wtorek przyszedl z pracy calkiem obolaly i blady. Ale najgorsze bylo to, ze jego kolega, ktoremu sie zwierzyl powiedzial, ze na takie cos najlepszym lekarstwem jest jak mu ktos obciagnie. To znaczy, ze zrobi wlasnie tego loda. No i on glupi uwierzyl i przyszedl do mnie wprawdzie grzecznie ale opowiedzial wszystko i ze ja mam mu niby tego loda leczniczo zrobic. Ja na to, ze nawet niech nie marzy bo co on sobie w ogole mysli, ze ja mam potem zlapac ta jego salmonelle po tym starym murzynku?! On troche mi przyznal racje ale powiedzial, ze jest to sprawdzony indianski sposob i ze ja moge potem wszystko wypluc i na pewno sie nie zaraze. Ja mu na to powiedzialam, ze na pewno to ja mu tego loda nie zrobie. Ale sprawa sie na tym nie skonczyla. On powiedzial, ze jak nie to nie ale on sprawe juz tam jakos zalatwi. Oczywiscie, on nie jest taki wygimnastykowany, ze moglby to zrobic samemu wiec zapytalam go, czy pojdzie z tym do lekarza. A na to on powiedzial, ze on juz znajdzie lekarke na ten bol. No i to oczywiscie byla aluzja, ze on moze pojsc do burdelu i zaplacic za to obciagniecie. Powiedzialam, ze jak to zrobi to koniec z nami a on mowil, ze sama jestem sobie winna bo nie chce a on widzi tylko jedyny ratunek w tym obciagniecie. No to sie zgodzilam i na koniec mimo wszystko tylko w celach leczniczych to nawet chcialam mu zrobic. Ale nic z tego nie wyszlo bo go tak strasznie bolalo, ze przeszla mu od razu jakakolwiek ochota na tego loda. Mnie zreszta takze odrzucalo bo caly czas myslalam o tej salmonelli. Potem bylo troche lepiej z dnia na dzien i jakos mu ten bol przechodzil. No i w ostatnia sobote calkiem mu przeszlo i bylismy znowu w knajpie i po tej knajpie on znowu zrobil ten sam numer! Tym razem to juz bylo calkowite przegiecie bo te murzynki mimo, ze z lodowki to po tygodniu byly juz naprawde stare i jezeli jest w nich salmonella to co to moglo znaczyc? On sie zwyczajnie nade mna znecal. Powiedzialam mu, ze zdrunial do reszty ale jak tu z pijanym rozmawiac. Poza tym nie mialam ochoty znowu prac przescieradla i poszewki. Powiedzialam, ze zrobie mu w lazience ale tam wzielam tego murzynka i wyrzucilam do kibla o jemu tylko umylam i powiedzialam by sobie poszedl spac. Byl zmeczony i usluchal ale ja nie moglam zasnac i przewracala sie na lozku cala noc. No bo jak tak ma byc caly czas, ze on bedzie przychodzil z tym murzynkiem do lozka to ja nie wytrzymam, nawet jezeli to bedzie tylko po pijaku. Pomozcie cos, ratunku! mala_veronica