W sadzie trwa rozprawa rozwodowa, a dokladniej sprawa o przyznanie opieki nad dzieckiem. Matka (jeszcze zona, juz nie kochanka ) wstala i jasno dala do zrozumienia sedziemu, ze dzieci naleza sie jej. To ona je urodzila, wiec to sa jej dzieci. Sedzia zwrocil sie do meza, co on ma do powiedzenia. Maz przez chwile milczal, po czym powoli podniosl sie z krzesla i rzekl: - Panie sedzio, kiedy wkladam zlotowke do automatu ze slodyczami i wypada z niego batonik, to czy batonik nalezy do mnie czy do automatu?